środa, 12 września 2012

all that jazz

Zaczął się wrzesień, autumn leaves i wszystko, co się z tym wiąże- dla mnie także jazzówka, rok trzeci. Minął zaledwie tydzień, a czas spędzony za progami tej szkoły był dla mnie chyba intensywniejszy niż przez cały czerwiec, pomimo zaliczeń. To chyba rozczarowanie studiami na uniwersytecie i poczucie zmarnowanego czasu, jakiego kilka dni temu tam doznałam było dla mnie motorem do przerzucenia energii na inne pole działania (a jeśli nie motorem, to przynajmniej solidnym argumentem). Druga sprawa, że moje życie w tym miesiącu miało wyglądać zupełnie inaczej a ja miałam być tysiące kilometrów stąd, ale... no właśnie, można by się zastanawiać, czy to dobrze odkładać ten wyjazd, rozważać, czy jest czego żałować- staram się jednak tego nie robić, bo wybór był w pełni przemyślany (szkoda, że po czasie) i jestem pewna, że ten rok będzie pełny i dobry pod wieloma względami.
Dzięki tym wyborom właśnie znów siedzę w murach jazzówki i biegam- od wokalu, przez dykcję, przez czytanie nut głosem po emisję o której zapominam, że już się skończyła; dziwię się, że harmonia może trwać dwie i pół godziny, zastanawiam się, do kogo iść na fortepian, żeby nie dostać po łapach ale chapsnąć to wszystko, czego chcę się nauczyć (pierwszy raz w życiu nie-klasycznie, hurra!)... No i tak to się rozkręca a ja cieszę się, bo póki siedzę tu i póki wgryzam się w skale, niewiele rzeczy jest w stanie wyprowadzić mnie z względnie optymistycznego spojrzenia na przyszłość. No bo, ostatecznie, zawsze można grać na weselach i uczyć w szkole... grunt, że sprawia to niesamowitą radość:)

A dziś z mojej strony do posłuchania coś, co wywodzi się właśnie z miejsca, o którym piszę- bo standardów jazzowych i przeróżnych albumów w całym wachlarzu odmian jazzu jest choćby na samym youtubie cała masa i każdy może je znaleźć (u mnie dziś w głośnikach Chick Corea, Armstrong, pani Fitzgerald i Diana Krall), ale najbardziej w jazzie lubię to, że jest i bardzo współczesny i tuż obok! W klubach w centrum miasta, na festiwalach, wszędzie- on po prostu jest formą, z którą nigdy nie da się zrobić rzeczy ostatecznej:) I to mnie w tym kręci i dlatego to robię, no.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz